wtorek, 5 lutego 2013

Chwalipięta...

blog miała i list se opublikowała.  :)

Pytanie za pięć punktów: kto był głównym spisowym podczas spisu powszechnego u Amisi?
Tak: IGOR, syn JolkiM.
Czy należała mu się za tę ciężką pracę nagroda?
Oczywista oczywistość!
Do Igora pojechała książka oraz cuda-wianki od Anki Wrocławianki.

W poprzedni piątek dostałam od Joli relację z otwierania paczki. Muszę się nią z Wami podzielić, bo po pierwsze jest mi bardzo miło, a po drugie zobaczcie, jak ta dziewczyna fajnie pisze!


Aniu, Ty moja/nasza kochana kobieto! Aleś nam porobiła niespodzianek! Aż nie wiem, jak się zebrać, żeby Ci wszystko pięknie napisać i jeszcze żebyś poczuła, jak to tu było u nas, jakie emocje! Nie da się chyba... Jestem aż wzruszona, naprawdę. A jeszcze sobie zdjęcia Wasze z Ośna pooglądałam i tak mi jakoś miło... I sama już nie wiem, jak jeszcze.


Wręczyłam Igorowi paczkę - oczywiście czekał już na mnie w korytarzu i oczy mu błyszczały, kiedy z nią wchodziłam do domu. Myślałam, że rozpakujemy razem, to znaczy, że będę przy tym, ale tymczasem Śliwa mi nawiała w tę ciemność i deszcz, więc zostawiłam wszystko i poszłam ją nawoływać. Najpierw zrobiła w krzaczkach siusiu (w czym jej nie przeszkadzałam oczywiście), a zaraz potem wzięła rozbieg i wleciała na sosnę. I zaczęła miauczeć. Cała Śliwa! Stoję pod tymi drzewami i moknę, ciemno jak w tym, no, wiadomo gdzie, wołam ją, proszę, popukuję kocimi chrupkami w plastiku, co zawsze działa przyspieszająco, a ta cholera tylko miauczy i wchodzi jeszcze wyżej. Niby wiem, że zejdzie, jak już swoje tam wysiedzi, ale że leje, a ona chorowita, to sterczę jednak i wołam, żeby jak najszybciej przylazła. W końcu nie zdzierżyłam i poszłam do domu, zostawiając jej wolną... łapę. Nomen omen. :) Poszłam także dlatego, że chciałam jednak podłączyć się chociaż na końcówkę rozpakowywania wrocławskiej przesyłki. Wchodzę do Igora, a on zaczytany w liście, pakunki leżą na jeszcze niezaścielonym (o osiemnastej!) łóżku, na rozbebeszonej pościeli. Nagadałam mu, że, kurka, nawet nie mogę obfotografować, bo przecież na tych bebechach będzie nieestetycznie. Igor oczywiście zupełnie wyluzowany mówi na to, że mała książeczka jest dla mnie. I że jest ciasto z coca-colą. I niesie mi to, i pokazuje, a do mnie dociera to jakby z opóźnieniem, niby słyszę słowa i je rozumiem, ale dopiero gdy widzę pakunek, podnoszę go i czuję jego ciężar, dociera do mnie, że to jest CZEKOLADOWE CIASTO Z COLĄ! Upiekłaś dla nas ciasto i przysłałaś je nam! Bo przecież ono jest najlepsze następnego dnia, jak pisała Margarithes. A tym bardziej musi być pyszne po dwóch lub nawet trzech dniach. I takie też jest! Pyszności! Chociaż nigdy nie przepadałam za ciastami czekoladowymi, najszczerzej w świecie oświadczam, że ciasto z colą jest pyszne. :)


Tymczasem Igor przyniósł wszystko do pokoju głównego, ułożyliśmy to na stole, choć ułożyliśmy to nie jest właściwe słowo - za bardzo nas niosło, żebyśmy mieli się zabawiać w układanie. No więc wszystko wylądowało na stole. A, zapomniałam! Tymczasem wyjrzałam na ganek i udało mi się nawołać Śliwsona. No i Śliwson już siedzi na stole i wącha, kontroluje, sprawdza, ocenia. Igor już swoją książkę rozpakował, ja już odkryłam ciacho, już obejrzeliśmy stempelki w książce, wymieniając się wyrozumiałymi uwagami o tym, że brakuje "podpisu" Wisienki, ale, wiadomo, siła wyższa - ta jej dzikość. Woda już postawiona w czajniku, zaraz będzie herbata, oczywiście TA herbata. :) Oglądamy kamyki z Dolomitów, cieszymy się, bo są takie ładne, urody prostej, lecz szlachetnej, co lubimy chyba najbardziej. :) A co w tym pudełeczku po lodach? Hm, pewnie jakieś ciasteczka dla mnie, powiada Igor. Ale jeszcze go nie otwieramy, bo cieszymy się powoli, żeby jak najbardziej przedłużyć sobie tę przyjemność. Rozpiera nas energia i radość, ale... powoli, powoli, spokojnie... :)
Ale się rozpisałam! Czy Cię nie znudziłam? Pisać dalej?


No dobra, pokontynuuję jeszcze trochę. Ale na czym to skończyłam? A, już wiem. No to co my tu mamy w tej torebeczce? Pani Anka pisała, że są odciski futerek. Otwieram pakuneczek, bo Igor ma kłopot z tą swoją zagipsioną ręką. Otwieram więc tę folię aluminiową, otwieram, i otwieram coraz szerzej... oczy, Igor też, patrzymy na siebie niepewnie i snujemy domysły, co też się to stało z tymi odciskami łapek Rufika i koteczków, ojeju, to chyba jakoś zawilgotniało i się zmemłało, zgniotło, jaka szkoda, no trudno. W końcu są stempelki w książce, najwyżej wyślemy glinę Pani Ance i ta może spróbuje jeszcze raz. A, zapomniałam napisać, że przez ten cały czas Lesia siedzi w pokoju, patrzy na nas jakby z wyrzutem, poszczekuje i próbuje zwrócić na siebie naszą uwagę. No tak, bo przecież ja się z nią nawet porządnie nie przywitałam. Więc lecę do Lesinki i ją tarmoszę, przytulam, głaszczę i uspokajam na chwilę. OK, lecimy dalej. Woda zagotowana, ciacho już wstępnie zdegustowane po kawałeczku, pozachwycane, następne plastry pokrojone, przygotowane do dalszego pałaszowania. Ale, ale, to co w tym pudełeczku? No dobra, otwieram. I gały mi na wierzch wychodzą, wołam Igora, który akurat wyszedł z pokoju. Hurra! Zobacz, to nie są żadne ciasteczka, zobacz, to tu są te odciski! Aaaa! Śliwa wącha, Glizda wącha. Igor łapie Rufika odcisk, daje Lesi do powąchania, Lesia wącha, wącha, i prawie chwyciła zębami, wariatuńcia. Jaka radość, a jak się śmiejemy z siebie, żeśmy wzięli tę resztkę gliny za odciski właściwe, sierotki jedne. A, i oczywiście cały czas pstrykam zdjęcia, a jakże! Najpierw z tego wszystkiego nie mogę znaleźć w ustawieniach opcji uruchomienia lampy błyskowej, zdjęcia byle jakie, ale przecież szaleństwo jakieś nas niesie. Szkoda jednak zdjęć, więc walczymy z aparatem i... jest, działa. Uff! Aż wreszcie przychodzi czas na rozpakowanie mojej małej książeczki.


Hm, nie wiem, czy rozwlekać się jeszcze bardziej... Continued?
No więc otwieram moją paczuszkę i co? I najpierw lekko blednę, bo... takie różowe... Mam jakieś kompleksy czy co? Jakieś frustracje, coś mnie na różowe uczula? Fakt, różowości to nie jest moja bajka, co innego pomarańczowości i rudości, to lubię. :) Ale przecież dociera w końcu do mnie z tej różowości MARIUSZ SZCZYGIEŁ. Więc pytam głośno: Ale skąd pani Anka wiedziała, że ja Szczygła lubię, że czytam, że mnie zachwyca? Nie mówiłam Ci przecież, nie wspominałam o tym ani słowem. A książeczkę tę trzymałam nawet kiedyś w ręku w empiku i wahałam się, czy nie kupić. Zrezygnowałam, ale nie dlatego, że jej nie chciałam... No więc jak to tak, że ona jednak do mnie przyszła, przyjechała aż z Wrocławia... Hm. No widzisz, Aniu, co to się porobiło... Ech!


To teraz idę nakarmić zwierzynę i wprowadzić samochód do garażu, bo z tego wszystkiego to wszystko (tak, tak, z wszystkiego wszystko, niech jeszcze i to!) odłogiem leży. Idę, idę, ale jeszcze tu wrócę. A! Zdjęcia będą, pewnie, że będą, ale jeszcze się bateria ładuje.


No to chyba mniej więcej wszystko. Właśnie: bardziej MNIEJ, wiedziałam, że o czymś zapomniałam. Dziękujemy, Aneczko kochana, aż mi się westchnienie wyrwało, ekhm, z młodej piersi. :) Obściskujemy Cię bardzo, i kotki, i nawet TojegoCiOnego. O matko, Igor, który mnie znów cenzuruje, mówi: no i patrz, wymieniłaś kotki, a Rufi?! Jakie to szczęście, że mam takiego strażnika. :) No więc obściskujemy też Rufika. :) Mało tego, pozdrawiamy nawet dyskretnie i nienachalnie Wrocławskiego, a niech tam, ale sąsiadów już niekoniecznie. :) Ech, Ty, Aniu...

Eugenia Szczęśliwa

PS. Lizak też nam się podoba. :)

*********************************************************************************

Rację miał mędrzec, który powiedział, że dawanie jest lepsze niż branie. :)

PODPIS

70 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Oj, radości było bardzo dużo, Kamilo.

      Ekhm, korzystając z gościnności Ani, podpinamy się pod pozdrowienia i dziękujemy, odzdrawiając. :)

      Usuń
  2. Jaka piękna relacja! Bo i prezenty zasługują na tak wspaniałe słowa!

    OdpowiedzUsuń
  3. tak Aneczko-kochaneczko uwielbiam te słowa Jezusa:)))On jednak miał rację ,prawda??:))..no tak -kto daje-ma szczęście...Ale jakze inaczej skoro sie tak cudne osoby obdarowuje:))co za piękne szaleństwo:)))wzruszyłam się:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wspaniałe słowa Jezusa, sam sens, sama prawda. Tez je uwielbiam.
      Wyobraź sobie jak ja się wzruszyłam! Chyba będę tej Jolce wysyłać paczki codziennie, hłe, hłe... :)

      Usuń
  4. ach ta Jolka:)
    i znów mi cieplej na sercu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A serce Twoje czy jest w czekoladzie, Viki? Bo od tego ciepła... ;)

      Usuń
  5. Ech, aż miło popatrzeć :)
    pozdróffki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam ludzi, którzy potrafią się tak cieszyć z prezentów!
    Inna sprawa, że prezenty od Anki Wrocławianki są ach i och i wiem co mówię bo sama dostałam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie jest dzielić się z dobrymi ludźmi :)
    Kota jest niesamowita, wszędzie jej pełno na zdjęciach :))
    Lidka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lidko, Śliwa jest rzeczywiście niesamowita. Pogłaszczę ją specjalnie od Ciebie. :)

      Usuń
    2. Super :)) Pogłaszcz tego zbója ;) ode mnie, jak najbardziej. Długo i czule - jak się da;)
      Też kiedyś miałam trikolorkę, ale dzikus z niej był straszliwy i nerwusek. Wiadomo, każdy kot ma swój charakterek, jak człowiek ;)
      L.

      Usuń
  8. No, właśnie! A co Ci napisałam w e- mailu?!
    Ninka.
    P.s. Fajnie pisze JolkaM.
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałaś, napisałaś, miałam nawet Cię prosić o zgoda na upublicznienie, ale to już za dużo chwalenia by było :))

      Usuń
    2. Chodziło mi o, cytuję: "... mały rewanżyk bardzo by mnie usatysfakcjonował", a propos dawania właśnie:):):)
      Ninka.

      Usuń
    3. Rozumiem i dlatego dostałaś mój adres, choć wiadmomo, że na żaden rewanżyk nie liczę :)

      Usuń
  9. Super że cieszy się to najważniejsze,pozdrawiam i zapraszam na poczęstunek

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale opis! matku bosku, ale opis!
    zgadzam sie, ze fajniej jest dawac
    a tak nota bene - skad wiedzialas o Szczygle???? Doniosl jakis donosiciel? Ja pamietam, jak dawno dawno temu chcialam mojej Mamie zrobic jakas super neispdodzianke pod choinke. I rozmawiama o tym z bratem, ktory akurat u Mamy byl. No to pytam - chce Mamie zrobic NIESPODZIANKE, a on mowi, z enie wie i slysze potezny ryk: MAMAAAAAAAAA, Krysia Ci chce jakas niespodzianke robic - CO CHCESZ?????? Czyli dzialala wedle najlepszych zasad szkoly dypolmacji Wesierskich ;))))
    p.s. masz sie czym chwalic mrs. chwalipieta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znając już trochę Jolę mogłam przypuszczać, że spodoba jej się ta malutka książeczka autorstwa Szczygła. Znasz ją?
      Niesamowite opowieści snuje w niej autor.
      Twoja historyjka, urocza :))

      Usuń
    2. zupelnie nie, przyjrze sie dokladniej ;)
      u mnie w zyciu historyjek multum, bo , jakby, z tego skladalo sie moje zycie ;)))

      Usuń
  11. Ależ miło się czytało tę relację. Aż czuję te emocje. =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A emocje urosły tym bardziej, że w czwartek listonosz nie zastał nas w domu. Do piątku zdążyły niemal tknąć sufitu. :)

      Usuń
  12. Super relacja, trzymająca w napięciu. Jolka.M ma talent!!!
    Te odciski mnie powaliły. Anka jesteś odlotowa babka !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz tam talent, Haniu... Ale z odlotowością Anki to się wszystko zgadza. :)

      Usuń
  13. jak już kiedyś pisałem Anka jest the best...

    OdpowiedzUsuń
  14. Co za relacja! Niczym niezmącona radość :))
    Jolko jak Ty fajnie piszesz :))
    Oj bardzo dawanie cieszy bardzo! A jeszcze jak ktoś taką radością obdarzy... cud mniód :D

    A czemu są 4 odciski? Hę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alu, czy Ty uważasz na lekcjach? Ile mam zwierzaków teraz w domu? Nno!

      Usuń
    2. To przez to gadanie nieustanne. ;) Niech się Alicja zabiera do matematyki, he, he. Niech podlicza, a nie gada i gada. :)

      Usuń
    3. Albo dobra, Aniu, powiem Ali w tajemnicy, niech się nie męczy nad tymi słupkami: ten czwarty odcisk to JejCiOnego! :))

      Usuń
    4. O żesz kurnasz! Ja dziś wolno jażę.... A tam Jolka napisała, że nie ma odcisku Wisi. I ja se zakodowałam, że NIE MA. A go nie ma w książce!
      Ok, przyznaję, gapa jestem :P
      Aczkolwiek liczyć nadal umim moje drogie Panie :P, bo matematykem lubiem!

      Usuń
    5. Czyli gaduła ze ścisłym umysłem! Co za wspaniała dziewczyna :)

      Usuń
    6. Śmierdzi mi tu ironią ;)))

      Usuń
  15. Wiele emocji z powodu otrzymanych bardzo miłych prezentów oraz świetny opis :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, opis musiał być choć w ćwierci tak udany jak same prezenty. :)

      Usuń
  16. Fajnie sie czytalo...prezenty zawsze ciesza a dawanie ich- sama wiesz.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja sie tak zastanawiam, dlaczego wlasciwie Jolka sama nie bloguje? Mialaby z pewnoscia duze "wziecie" i wielu czytaczy. Tak, tak, wiem. Podobno nie ma czasu, a kto ma? Chyba trzeba zastosowac jakis srodek przymusu, zeby zaczela, bo szkoda marnowac taki talent.
    Zgadza sie, czy mam racje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem, czy ja się zgadzam... Wtedy Jola miałaby jeszcze mniej czasu i może by go Jej zabrakło na bycie dobrym duchem mojego bloga. Nie wiem czy się zgadzam, nie wiem...
      :)

      Usuń
    2. No dobra! Zezwalam Jolce na publikację od czasu do czasu czegoś na moim blogu :P

      Usuń
    3. Przecież MY z VIKI już ustaliłyśmy, że blog Jolka będzie prowadzić. Pantero, czekamy więc cierpliwie :).
      Anko, lekcji udzielasz z komiksowania jako DOBRA koleżanka?:P

      Usuń
    4. Aha, mam Was, dziewczynki! Knujecie za moimi plecami! Dobrze, że choć Pantera mi sprzyja. Dziękuję, Panterko. :)

      Usuń
    5. Jako dobra koleżanka zezwolę Joli i Igorowi na komiksowanie, ale... u mnie na blogu :))))
      Niech znają moją łaskę!
      :D

      Usuń
    6. To se Anka wykombinowała, co by wilk był syty i owca cała :D

      Usuń
  18. JolkoM i Anko W. - dzielić z Wami takie radości, to radość sama w sobie!
    i to ten rodzaj działania arytmetycznego, którego wynik jest coraz większy i większy..
    dziękuję! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. p.s. specjalne podziękowania dla Igora! :))

      Usuń
    2. Igor powiedział: powiedz, że dziękuję. No to mówię, że Igor dziękuje. :)

      Usuń
  19. Ależ wspaniały list!
    Śmiałam się serdecznie podczas lektury. Co za poczucie humoru, co za swada w opowieści.
    Bardzo Wszystkich bohaterów zdarzeń pozdrawiam, zachwycony czytacz, Mar

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, Mar, że podzielasz moje zdanie co do talentów niejakiej Jolanty vel Eugenii :)

      Usuń
    2. Droga Mar, nazbyt jesteś łaskawa w ocenie, ale i tak fejsik mi się śmieje. My też Cię pozdrawiamy - wszyscy bohaterowie zdarzeń, włącznie z sierściami. :)

      Usuń
  20. Piękny list. Od razu człowiekowi gęba się uśmiecha. Lubię Jolkę M, że taki list napisała do Anki W.
    Pozdrawiam Was dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz pojęcie jak mi się gęba śmiała podczas czytania? Niesamowicie! Zmarszczki mi na pewno zostaną już na zawsze, ale co tam! Warto było! :)

      Usuń
    2. Dziękuję i, jak mawia młodzież, zacieszam. Czy jakoś tak. :)

      Usuń
  21. uśmiechy posyłam, nie wiedziałam, że Ciasto zrobi taką furorę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobiło! Tak, jak żaden jeszcze inny przepis. Ono normalnie rozmnaża się przez paczkowanie. Gdzie patrzysz, na jakim blogu, tam ono! :) Jakbyś coś dobrego znalazła to polecaj śmiało. Masz moc, dziewczyno!

      Usuń
  22. Ale mi się dobrze na duszy zrobiło i świat się cały roześmiał. Tylek dobroci płynie z listu i tyle dobroci u gospodyni tego bloga:) Dziewczyny jesteście The Best :))

    OdpowiedzUsuń
  23. No nie, muszę to zacytować. Igor podczytywał mi przez ramię i mówi tak: Co, tyłek dobroci płynie z listu?! No i weź tu z takim wytrzymaj! Nie wiem, skąd on to ma... ;)
    Jaskółko, bardzo nam miło, pozdrawiamy Cię bardzo ciepło. Tyłek dobroci też. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale się rozpychasz, Aniu, na tym swoim blogu! Aż mnie wyrzuciło z odpowiedniego okienka i wylądowałam niżej, niż zamierzałam. :) Ech!

      Usuń
    2. Nigdy się nie wie, gdzie człek wyląduje... Oby na tyłek... dobroci! :))))

      Usuń
  24. Nie było mnie tu kilka dni (ze dwa?) i patrz! A tu takie cudowności :)!. Piękne takie dawanie :)! I cudny list dostałaś :D.

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...