czwartek, 21 lutego 2013

Postawy, które możemy prezentować w sytuacjach trudnych

Ilustracją do dzisiejszego postu są (całkiem bez związku) zdjęcia lodowej fontanny z włoskiej miejscowości St. Cristina. Fontanna taka „rośnie” przez całą zimę, aż na koniec jest już olbrzymią rzeźbą lodową. Podświetlona od wewnątrz wygląda zjawiskowo. Zdjęcia są z grudnia. 



Chciałabym, aby, kto chętny, popatrzył dziś w siebie. Wyobraźmy sobie, że przyszło nam zmierzyć się z trudną sytuacją w życiu rodzinnym. Zostaliśmy nagle „zaatakowani” jakimiś pretensjami, żalami, wymaganiami. Może rzeczywiście coś zawiniliśmy, a może czujemy, że jest to atak bezpodstawny. Myślę, że fajnie byłoby reagować na to w sposób opanowany, rzeczowy, a jednocześnie empatyczny, godny i mądry. Patrzeć rozmówcy szczerze w oczy z chęcią współpracy. Postawę mieć rozluźnioną, pewną siebie, ale nieagresywną. Dobierać słowa adekwatnie, nie zbaczać z tematu, odpowiadać za swoje winy, nie brać na siebie cudzych. Szanować rozmówcę, dążyć do rozwiązania konfliktu, jednak nie za wszelką cenę.  
Zamiast tego zdarza nam się, bądź nawet mamy w zwyczaju, prezentować całkiem inną postawę. Ciekawa jestem, czy w którejś zobaczycie siebie? Bo, że swoich bliskich, to jestem pewna. :)


Postawy, które możemy prezentować w sytuacjach trudnych:


Podporządkowana: można ją krótko opisać zdaniem: „nawet, jeśli się z tobą nie zgadzam, to dla świętego spokoju przyznam ci rację”. Osoba taka mówi głosem cichym, przepraszającym lub proszącym, nie stawia oporu lub stawia bierny opór. Zgadza się z krytycznymi opiniami na swój temat – przynajmniej takie sprawia wrażenie. Wykonuje gesty uległości, oczy ma spuszczone, skuloną sylwetkę, tłumaczy się, przeprasza. 

Dominująca: zawsze winny jest na zewnątrz. Prezentuje postawę „ostatnie słowo należy do mnie”. Mówi głośno, ostrym tonem, narzuca swój punkt widzenia, obraża, drwi, nie dopuszcza do głosu. Nie szanuje opinii rozmówcy, uznaje, że ma monopol na interpretację faktów i że ostatnie słowo należy do niej. Nie interesuje jej, co inny człowiek ma do powiedzenia. Często gestykuluje wykonując oskarżycielskie gesty ręką.


Intelektualna: zimna, poprawna, trzeźwa. Człowiek taki mówi suchym, monotonnym głosem pozbawionym emocji. Używa wyszukanych abstrakcyjnych wyrażeń, szuka obiektywnych wyjaśnień dla dziejących się zdarzeń, zachowań innych lub własnych. Nie gestykuluje, wzrok ma nieruchomy. Wszystko potrafi wyjaśnić i uzasadnić, uogólniając czy generalizując. 

Rozkojarzona: sprawia wrażenie, że nie wie, o czym mowa. Chodzi niespokojnie podczas rozmowy, obraca się tyłem, bokiem, ton głosu jest nieadekwatny do wypowiadanych słów. Zaczyna i nie kończy zdań, wzrok ma błądzący, ruchy ciała niespokojne, zmienia temat, zapomina, o czym już była mowa. Zachowuje się nieadekwatnie do sytuacji.


Unikająca: unika kontaktu z osobą, z którą jest w konflikcie. Używa słów „już nie ma sprawy”, „już wszystko jest w porządku” z obawy przed wyjaśnieniem sytuacji konfliktowej. 

Narzucająca: nie dopuszcza innych do głosu, mówi głosem stanowczym, często w imieniu ogółu, nie zostawia w swojej wypowiedzi miejsca dla innych. Porusza się zdecydowanie, używa władczych gestów.

Bierno-agresywna: osoba taka daje sprzeczne komunikaty, z jednej strony wydaje się, że żartuje, ale żart ten ma charakter złośliwości, czemu osoba żartująca zaprzecza, uniemożliwiając rozwiązanie konfliktu. Innym razem osoba taka mówi, że chce rozwiązać konflikt, ale to, co robi, temu przeczy: zapomina o spotkaniu, o umówionym telefonie, unika spotkań, zmienia temat. Używa ironii, twierdząc, że to nie ironia. Udaje, że nie rozumie, o czym mowa, prosi wiele razy o powtórzenie, wyłapując nieścisłości i czepiając się słówek.


Warto wiedzieć, do jakiej postawy nas ciągnie w trudnych sytuacjach. Ja np. od kiedy zauważyłam, że mam skłonność do podporządkowanej, czy uległej, bardzo nad sobą pracuję, aby być bardziej asertywną. Udaje mi się! Bywam z tego dumna. :)) Szczerze nie cierpię i jestem bardzo wyczulona na bierną agresję, a także na postawę intelektualną, która "zabija" swoim wypraniem z uczuć. Mam nadzieję, że nie bywam taka, ale o to, to już by trzeba zapytać moich bliskich. Dobrze, że nie będą się dziś wypowiadać. :)



Oczywiście to zestawianie stanowi tylko szkic, liźnięcie tematu. Myślę jednak, że można w nim odnaleźć siebie, jeśli ma się otwarte oczy. :)

Miłego małego piątku, oby w pracy minął szybko i konstruktywnie, a w domu wlókł się niemiłosiernie przy miłych, zwykłych sprawach. :)

PODPIS

70 komentarzy:

  1. No, niestety, ale równiez zazwyczaj reprezentuję soba postawę podporządkowaną. Nie jest to dobre ani dla mnie ani dla rozmówcy, bo mnie trudno przeforsować swoje zdanie, a wiec zazwyczaj szybko sie poddaje i cichne, dalej wiedząc swoje. A rozmówca mysli, ze sie z nim zgadzam albo co gorsza, w ogóle nie mam zdania i nabiera do mnie stosunku lekceważacego.
    Też usiłuję walczyc u siebie z tymi cechami uległościowymi, ale idzie jak po grudzie i po prostu nie zawsze mam odwagę. A czasami jak już sie odważe i wyskocze z czymś jak Filip z konopii, to znów wychodzę na tym jak Zabłocki na mydle! Niech to kaczka kopnie! całe zycie trzeba jakos wykuwać siebie i chocby nie wiem co, nie zaprzestawać tego dzieła!
    Dziękuję Aniu za arcyciekawego posta. Daje do myslenia o sobie i otaczajacych ludziach.
    Serdecznosci o poranku zasyłam!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne, że widzisz to i że jesteś wykuwaniem siebie zainteresowana, a nie prezentujesz postawy "taka jestem i już". Widzieć i chcieć zmienić, to już połowa sukcesu:) Pozdrawiam, Olgo.

      Usuń
  2. Ja najczęściej przyjmuję właśnie postawę Intelektualną wymieszaną z Unikającą i z Agresywną, rzadziej Podporządkowaną... Mam potrzebę wyjaśnienia wszystkiego, zrozumienia rozmówcy i spojrzenia na sytuację z jego punktu widzenia. W sytuacjach kryzysowych zdarza mi się też "uciekać", a więc unikać. Czasem odbieram np. krytykę jako atak, wtedy najczęściej kontratakuję i jest to podstawa agresywna, chociaż mnie samej wydaje się, że jest inaczej. Ma to miejsce zwłaszcza wtedy, gdy jestem od kogoś zależna (np. mąż). Samo przyjęcie bycia zależnym jest dla mnie trudne do zniesienia, więc gdy pojawia się konflikt to właśnie, nieświadomie atakuję, lub uciekam. Wobec rodziców przyjmuję najczęściej jedną z dwóch skrajnych postaw, albo uległą, albo agresywną... częściej tę pierwszą... - nie pamiętam, abym wobec nich stosowała intelektualne spekulacje lub unikanie... Na pewno jednak w jakimś stopniu w moim zachowaniu przejawiają się wszystkie z wymienionych przez Ciebie postaw, bardziej lub mniej świadomie ;)... Pozdrawiam - ciekawy temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłaś ciekawą kwestię, że wobec różnych ludzi stosujemy różne postawy. Pewnie mamy jednak jedną najczęściej używaną. Jaką? Oczywiście najlepiej na to pytanie mogą odpowiedzieć nasi bliscy. Ja jednak dziś pytać nie będę. Wystarczająco mnie już brak słońca dołuje :)

      Usuń
  3. Aniu trudny temat......ja lubię rozwiązywać problemy...nie lubie jak ktoś od nich ucieka...ale dostaje gęsiej skóry i już sie najeżam jak słyszę czyjeś władcze:'musimy porozmawiać!!'kocham biblijna zasadę:"niech słońce nie zachodzi nad waszym gniewem"...ale...no właśnie potrafię być bardzo uszczypliwa-taki żarcik puścić,ze aż w pięty pójdzie...i tego u siebie nie lubię...i co???? i pracuję...i widzę ogromne...nieskromnie rzeknę postępy:))
    Ale...kolejne ale...czasem wiem,ze lepiej czegoś nie ruszać...bo kolejna zasada..."nie opowiadaj głupiemu według jego głupoty"...po prostu czasem to woda,nie potrzebna woda na młyn.....oj temat rzeka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromne postępy - to cudownie, że je robisz i że je widzisz. Biblia jest pełna takich mądrych zasad, nie dziwię się, że je kochasz.

      Usuń
  4. Ha, ja chyba nie prezentuje tutaj żadnego konkretnego typu. Zazwyczaj staram się rozmawiać, argumentować, słuchać (szczerze mówiąc posiadanie dzieci jest bardzo istotną częścią nauki rozwiązywania konfliktów:)), ale czasami niestety daję się wyprowadzić z równowagi, szczególnie jak ktoś prezentuje swoim zachowaniem postawę dominującą i narzucającą i wtedy bywam nieco złośliwa do czego przyznaję się ze wstydem:)
    Pozdrawiam Anko Wrocławianko serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym moim zestawieniu chodzi mi właśnie o takie trudne sytuacje, kiedy nie udaje się nam zachować rozsądku, tylko dajemy się ponieść nerwom. Zastanawiam się, czy ta złośliwość nie podchodzi pod ostatnią postawę?
      I ja serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  5. Niesamowita ta fontanna lodowa.
    A jeśli chodzi o postawy. U mnie można znaleźć dosłownie wszystkie. To zależy od sytuacji, problemu i ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jednak upierać się będę, że masz pewnie jakąś swoją, właściwą ci, ulubioną :)

      Usuń
  6. Moja postawa jest zależna od drugiej strony. Może przyjąć rózne formy, ale rzadko agresywne. Fontanna jest cudna :). Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Od drugiej strony? Hmm. Rozumie, że tak to widzisz. :)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Jest piękna, w tej chwili pewnie dwa, albo trzy razy taka.

      Usuń
  8. Ja mam Intelektualną..ale potem jak jestem sama to strasznie przeżywam każdy konflikt...i już nie potrafię być taka "intelektualna" jak podczas:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, bo taka postawa, to też obrona, to próba nie pokazania że coś nas dotyka, czy boli, a potem jak maska spada, to emocje dają o sobie znać. :)

      Usuń
  9. Ciekawy post, Aniu. Niestety wiele kobiet z naszego pokolenia prezentuje postawę uległą - też do nich należałam, ale pracuję nad tym.
    Tak wychowywano dziewczynki, ciche, kurna, pokorne, uległe, posłuszne i co tam jeszcze z tego bagna można dodać. Temat rzeka, nad którym trzeba pracować, nie chcąc dorobić się wrzodów, udarów i innych alergii.
    Również miłego dnia :)
    Lidka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, tak nas wychowano, tak zachowywały się nasze mamy... Ja nie chce mieć wrzodów i innych rzeczy, wolę pracować nad sobą, jeśli nie jest już za późno. :)

      Usuń
    2. O, właśnie :) Podstawa to mieć świadomość, człowiek całe życie moze się zmieniać i uczyć - tak widzę po sobie. I nie tylko po sobie, bo przed chwilą moja rodzicielka smsy wysyła, bo się też uczy :) wysyłania ich.

      Usuń
    3. Zalogowałam się w końcu na guglach ;) i już nie muszę się podpisywać :)

      Usuń
    4. Cieszę się Lidko, bo z uwagi na trolle, może będę musiała zablokować anonimowe komentarze, a bardzo lubię moich anonimowych komentatorów, w tym Ciebie :)

      Usuń
    5. Dziękuję, miło mi bardzo :)
      A trolle - szkoda gadać, ale z drugiej strony po co się denerwować i usuwać idiotyczne komentarze.

      Usuń
  10. Ale fontanna! Ja mam teraz na głowie konflikt typu "kopanie się z koniem" - czego mnie to uczy? że życie - prawdziwe - jest gdzie indziej;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy kopanie się z koniem nie jest częścią "prawdziwego życia"? I tak bywa. :)

      Usuń
  11. Hmm...
    Kiedyś... kiedyś byłam podporządkowana i unikająca... do momentu kiedy nie zorientowałam się, że cała rodzina wie lepiej JAK mam żyć.. Co mam robić..
    Pewne zdarzenie w moim życiu, przykre niezmiernie, było dobrą lekcją na to iż czas walczyć o siebie...
    Teraz w starciu z rodziną najczęściej jest to postawa intelektualna... co doprowadza ich do białej gorączki... Ja w środku też się gotuję... ale na zewnątrz jestem opanowana, spokojna czasami wręcz jak ta rzeźba - nieruchoma...
    Z rodziną... ehh... z rodzina walka zawsze jest trudna... nawet jak sprawa słuszna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudna, bo najbardziej angażuje emocje. Z najbliższymi jest zawsze najtrudniej. Emocjonalna postawa, tak, ta ma moc doprowadzania do białej gorączki!
      A walkę o siebie bardzo popieram, życzę Ci w niej powodzenia :)

      Usuń
  12. Czasami bywam chyba zbyt agresywna.
    Zwykle dążę do rozwiązania konfliktu poprzez szczerą rozmowę.
    Dla mnie to najprostszy i najlepszy sposób.
    Jeżeli jednak mam do czynienia z osobą,
    która nie potrafi przyznać się do błędu,
    próbuje mną manipulować, a jego postawa jest bierno-agresywna,
    mimo najszczerszych chęci, mój głos zaczyna brzmieć mniej przyjemnie.
    Na szczęście w rodzinie mi się to nie zdarza, ale w pracy czasami tak;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pracy miewam to samo :/, choć na szczęście coraz rzadziej :)
      Muszę tu jeszcze dodać, że mam też takich znajomych, z którymi chcę coś wyjaśnić szczerze nie bardzo mnie rozumieją - "ale o co ci chodzi", "wyolbrzymiasz", więc czasem odpuszczam, olewam temat.

      Usuń
    2. Właśnie o ten moment chodzi, Konwalio, kiedy Twój głos zaczyna brzmieć nieprzyjemnie. Co wtedy dalej? W jaką postawę wchodzisz? O ten moment mi chodzi w dzisiejszym poście.
      Jasne, Alu, że czasem, trzeba sprawę olać. A takie "ale o co ci chodzi", "wyolbrzymiasz",to też bywa bierna agresja, no chyba, że ktoś nie rozumie bo ma problemy z myśleniem, lub po prostu to przekracza jego możliwości umysłowe. :)

      Usuń
    3. Na tym nieprzyjemnym tonie w zasadzie się kończy.
      Czasem trochę nieukrywanej złośliwości i ironicznych pytań,
      które powinny naprowadzić rozmówcę na właściwy (moim zdaniem) tor.
      Nie obrażam, nie wyśmiewam i zawsze słucham argumentów drugiej strony.
      Jak wiadomo agresja budzi agresję i nie rozwiązuje konfliktów,
      więc albo powinnam popracować nad swoimi emocjami,
      albo powinnam przestać wchodzić w dyskusje z osobami,
      które, jak to ładnie Anko określiłaś, mają problem z myśleniem;)

      Usuń
    4. czyli są głupie? :) Pełno takich. :)
      Miłego wieczoru:)

      Usuń
  13. Czyli klasyczne: dziecko/dorosly/rodzic.

    ale w Twojej kategorii zabraklo czysto asertywnej postawy!

    ja jestem ta pierwsza, ale bez gestow i ruchow i glosu. Ja z zasady bardzo lubie sie przyznawac do winy i jak ktos uwaza, ze ze mna "wygral" to jest glupi jak prochno i to jest jego problem! a nie moj.

    Kiedys przywiazalam psa pod sklepem, ale nie pod samym sklepem a dobry kawalek dalej. zapomnialam, ze dzieci ze szkoly wychodzily akurat, jak po sznurku z mamami ida do owego sklepu na cukierki. Niektore zostaja pod sklepem, inne dzieci, luzem, kreca sie po placyku albo pod zadaszeniem przy szersgu sklepikow. No i wychodze a tu taki maly lobuziak robi miny do placzu a jego mama oglada jego raczke. No i jasne, ze jest ugryzienie! Nie do krwi, ale wyrazne psie zeby. A moja psina, widac, ze zdenerwowana, ale udaje, ze patrzy gdzie indziej i ze to nie ona (umiala, oj umiala :)) ). I mamusia, pardon, baba, ktorej wolalabym unikac w ciemnej alejce.... podnosi i sie i wrzasnela - Twoj pies ugryzl mojego synka, PATRZ! no to mowie, ze widze i pytam malego dlaczego podchodzil do psa. na co on, ze NIE podchodzil...no to mowie, to TEN pies ciebie nie mogl ugryzc, zobacz jaka krotka jest smycz. a ten dalej, z enie podchodzil. No to przeciez nie bede sie sprzeczac z malym chlopczykiem...baba na mnie patrzy agresywnie, no to mowie - BARDZO przepraszam i jest mi BARDZO przykro, ze pies go ugryzl i ze mam nadzieje, ze mu zaraz minie i jeszcze raz przepraszam. Bede pamietac, zeby psa nie zostawiac pod sklepem po szkole od razu, bo dzieci rozne rzeczy wymyslaja. Babie szczeka opadla, bo pewnie miala nadzieje, ze zlapiemy sie za klaki pt dziecko mowi nieprawde. CO? MOJE dziecko? etc etc....

    No i zostawilam babe na kleczkach, ze szczeka na glebie. odebralam jej orez z reki! i taka okazje na awanture... Za jakis czas ktos mi sie klania milo w tych samych okolicach. Za cholere nie wiem, kto (ja nie znam nawet ludzi po drugiej stronie ulicy), po jakims czasie mnie olsnilo - baba!

    sa tez sytuacje, kiedy nie ma co probowac nawet przyjmowac rozsadnych pozycji....bardzo niesprawiedliwie (wyciagnal swoje wnioski) potraktowal mnie jeden powiniowaty (90 lat + ). Przeprosilam listownie, wyszlo na moje, on mnie juz nie przeprosil. Ale przynajmniej wiedzialam z kim mam do czynienia i co i jak mowic, jak sie z nim spotkam (srednio raz na 3 lata), tyle wytrzymam.

    Moze i jestem fabrowany lis i ruda wredna baba, ale czasem czuje sie jak kameleon, bo zdaje sie czasem tak trzeba.

    Jak ktos mnie traktuje z gory, jak rodzic, prawie automatycznie zamieniam sie w dziecko i musze sie hamowac, jak ktos jest agresywny - unikam, albo probuje wyciszyc osobe. ale z jedna baba wrzeszczalysmy do siebie przez pol ulicy raz. Obrazila mojego psa!!!!!!!!!!!!!!

    Kazdy ma prawo do glosu, kazdy ma prawo powiedziec "nie" i nie ma "wygralam". Ma byc "oboje wygralismy", jesli w ogole o wygrywaniu mowa , czyli You're OK, I am OK (czyli w skrocie kawalki teorii transakcyjnej, ktora mnie wiele nauczyla, bo kiedys bylam obrazalska :P ).

    Chlopski filozof

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No a gdyby ta Baba zaczęła ci pyskować, to w jaką rolę byś weszła? Co się dzieje, jak jesteś wyprowadzona z równowagi?

      Rozumiem, że jak ktoś śmie obrażać Twojego psa, to nie ma zmiłuj się! :)

      Podoba mi się chłopska filozofia. Jakbyś miała 18 lat, to bym w nią powątpiewała, a tak to ufam, że jest mądra:)

      Usuń
    2. bym pewnie posluchala i cos usilowala wtracic. wszystko zalezy co by bylo, ale ja uprzedzilam....jednemu takiemu nagadalam bardzomilo wykorzystujac rzadka okazje, ze stalam NAD nim, co - bedac kurduplem - nie zdarza sie czesto. a jedna kobitka, ktora spotykam zawodowo raz powiedziala - ooo, jak to dobrze, ze to pani. Pani tak ladnie zabija oczami :P akurat przy tej okazji te umiejetnosci byly zbedne, bo jesli juz kogos zabic to ja, bo zamieszanie wykonala koncertowe :P

      a ogolnie , jak jestem wyprowadzona z rownowagi i czuje, ze nie panuje nad sytuacja to: a. zaczynam plakac, b. ...uciekam. glownie zeby ochlonac. Ale im jestem starsza tym bardziej mi wiele rzeczy wisi i dynda. na przyklad co ludzie o mnie mysla. Ci , co mnie znaja i sie lubimy wzajemnie maja jakies zdanie na moj temat wyrobione i jesli nie uciekaja przede mna z krzykiem to znaczy, z epewnie nie mysla az tak zle ;)))

      Usuń
  14. ...moje zachowanie zależy od sytuacji i rozmówcy. Próbuje być zawsze opanowany i nie awanturować się jednak równie to bywa...

    OdpowiedzUsuń
  15. Z dominującej pasuje do mnie jedno określenie „ostatnie słowo należy do mnie”. Długo już nad tym pracuję i coraz częściej gryzę się w język. Choć wszelkiego rodzaju imprezy, spotkania, sytuacje ogólnie uznawane za przyjemne lubię organizować ja, dlatego, że wtedy będzie TAK JAK JA CHCĘ.
    No i niestety czasem unikam rozwiązania problemu. Niby chcę wyjaśnić, ale zdarza się, że po czasie uznaję, że co to za problem! Że ja / ktoś wcześnie to wszystko wyolbrzymił i nie ma już co wyjaśniać.
    Ważne to być świadomym swych cech - łatwiej je okiełznać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I Ty, moja droga, miałabyś być moją Sy??? Mój biedny sy-wr miałby z taką zołzą?? Zgroza!

      Usuń
    2. Ale jaka świadoma zołza Sy! Na dodatek gryząca się w jęzor! To już chyba dużo, co? :D

      Usuń
    3. Musiałabyś przysięgnąć się, że ostatnie słowo będzie zawsze należało do mojego biednego sy-wr:))

      A tak serio, to taka Sy to skarb, bo z facetami to wiadomo jak trzeba (ciiiiii - nic nie sugerowałam!)

      Usuń
    4. Korci mnie, by przytoczyć tu kilka powiedzonek mojej babci o facetach, ale gryzę się pokornie w jęzor, bo się boję :P

      Usuń
  16. Do mnie, w zasadzie, żaden opis nie pasuje nawet w 50%. Kiedyś najbardziej byłam Podporządkowana, ale teraz zdecydowanie nie.
    Bywam Unikająca kiedy rozmówca jest durny i nie ma sensu z nim dyskutować;)
    Czasem Narzucająca, bo zdarza mi sie mówić stanowczo, ale nie obrażam i staram się słuchac innych, bywam intelektualna, ale raczej bywam emocjonalna.
    Nie wiem czy trafne są te opisy. Albo to ja jestem dziwna i do żadnego nie pasuję ;)))

    OdpowiedzUsuń
  17. Woda w fontannie... po prostu piekna!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekawe skojarzenie...
    Pozdrawiam Aniu

    OdpowiedzUsuń
  19. Też mi się wydaje, że żadna postawa do mnie nie pasuje; kiedyś może najbardziej pasowała unikająca, bo owszem, unikałam osób czy sytuacji powodujących konflikty, ale nigdy ich nie "zamiatałam pod dywan". Wiedziałam, że wcześniej lub później, ale nieuchronnie przyjdzie moment konfrontacji. Teraz staram się być asertywna, dyskutować rzeczowo, starać się zrozumieć drugą stronę, ale i walczyć o swoje. Staram się. Bo nie zawsze to wychodzi.
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie. I też się staram i też nie zawsze mi wychodzi.

      Usuń
  20. Marzy mi się świat bez konfliktów.

    OdpowiedzUsuń
  21. Wydaje mi się, że z kilku po trosze, w zależności od rozmówcy.

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie wpasowuję się w przykłady zachowań, może dlatego, że sytuacje bywają różne, bliscy są dla mnie bardzo ważni, ja jestem ważna dla nich, dużo przeszlismy złego w życiu i zawsze jest u nas wzajemność, którą długo w sobie wypracowywaliśmy. Wobec obcych mam dystans, wielki mur :) który sami wybudowali swoimi pretensjami, zarzutami, sądami, krytyką, no tak to już jest. Miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już weekendu? Jeszcze jutro trzeba przeżyć pracę :((
      Dzięki, że mnie za ten mur ciuteńkę wpuszczasz:*

      Usuń
    2. aaa ja mam piątki wolne :) :) pracuję dłużej każego dnia dla tej przyjemności :)

      Oczywiście potrafię otworzyć się szerzej, ale jak zauważyłaś musi wszystko zadziałać na płaszczyznach porozumienia.

      Trudno dopuścić do siebie kogoś, kto publinie mnie ocenia na podstawie wyrywka obrazu i dźwięku - do tego bardzo krytycznie. Nie znając mnie, nie wiedząc nic. Niektórzy kreują się na niewiadomokogo krzywdząc innych, zadzierają nochala, a przy tym do innych prezentują inną maskę, wciąż nie mogę wyjść z podziwu dla takich ludzi.

      Mam nadzieję, że ta zgaga nigdy Cię nie dotknie w taki sposób jak mnie skasowała, bez wstępu.

      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    3. Egoistycznie powiem, że taż mam taką nadzieję. Nie czuję się silna na tyle aby zmierzyć się z czymś takim. Współczuję, że musiałaś. Z drugiej strony może czerpiesz siłę z tego, że się nie dałaś? Doświadczenia życiowe są i będą trudne, ważne jak z nich się wychodzi. Ja czuję się silniejsza po moich, a też miałam i wciąż mam trudne.

      Usuń
    4. I tego Ci życzę Aniu :P Aby znikła, przepadła, zapadła się pod ziemię ze wstydu!

      Pieknego piątku :)

      Usuń
  23. Nie mogę się odnaleźć..... w żadnej rubryczce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest na to rada: stwórz dla siebie specjalną, szytą na miarę. ;)

      Usuń
    2. To może i ja się podłączę do tej nieszufladki... :)

      Usuń
    3. Czy Ty, Jolu strajkujesz z nie odbieraniem poczty? :(

      Usuń
    4. Ojeju, nie strajkuję. Nie mam nic od Ciebie, Aniu, oprócz listu dziesięć minut przed północą. Sama wysłałam Ci coś jeszcze, a potem od Ciebie już nic. Więc to ja się pytam, co z tą pocztą. Nno! :)

      Usuń
  24. Fontanna robi wrażenie!!!Na resztę nie jestem w stanie dzisiaj odpowiedzieć nawet sobie.Jestem wypompowana całkowicie:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam okres wypompowania. Ledwo żyję, a dopiero poranek :(

      Usuń
  25. Czasmi podporządkowana bo nie mam siły ani ochoty...czasami unikająca, dla świętego spokoju a czasami wybucham.... nie lubie konfliktów ale trudne sprawy w życiu bywają i tego nie da się uniknąć, jestem słaba psychicznie i problemy i kłopoty mnie przerastają, nie radzę sobie z nimi, marzy mi się świat bez tych wszystkich kółtni i problemów ale to przecież jest mało realne....pozdrawiam Cię cieplutko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś sobie jednak radzisz, skoro jesteś.
      Powodzenia, Basiu.

      Usuń
  26. Oj Aniu, wglądać w siebie to ja mogę, jak skończę robotę! :)))
    Ale że ciekawy temat poruszyłaś i z moich ulubionych psychologicznych, to się chętnie wgłębię, ale troszkę później!
    Póki co wpadłam pozdrowić Cię i uściskać serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...