środa, 30 listopada 2016

Nówka nieśmigana!

Zobaczcie, co mam! Cudeńko, maleństwo, niteczka, szczypiorek! Miła, delikatna jak puszek, śliczna kotka! Bardzo potulna, zwija się w krewetkę, patrzy wielkimi oczami. Chudziutka, ktoś ją wyrzucił razem z siostrą. Zostały znalezione w pudle pod drzwiami pewnej dziewczyny. Ta miła osoba poszukała pomocy i udało jej się znaleźć dom siostrze.


Kotunia ma jakieś dwa, dwa i pół miesiąca. Pilnie szuka domu, bo u mnie jest biedna - samiutka w pokoju. Nie mogę jej wypuścić, bo Ptyśka...










Nosek jeszcze brudny, ale doczyścimy, spoko!


Kochana Kicia, zaczarowała mnie od pierwszej chwili. Szuka imienia pasującego do jej czarownego, eterycznego wyglądu i charakteru, do wielkich oczu. Myślcie, KocieCiotki!

Na fejsie będzie więcej zdjęć. Zapraszam!

PODPIS






wtorek, 29 listopada 2016

Rocznica pewnego związku lub o tym jak można kochać swojego kota

Pamiętacie Szagę/Shilę? Dziewczynę dla Ozzie'go? Dobieraliśmy mu towarzyszkę życia z wielkim zaangażowaniem, no i jak na zamówienie zjawiła się ona - piękna i przebojowa.
U mnie cudownie przyjaźniła się z Fikunią,


a potem szybko pojechała do Krakowa.

Joasia pisze do mnie cudowne listy - warte pokazania, poza tym dziś jest wyjątkowy dzień. Rocznica! Poczytajcie, warto!

Gosiu,

28 listopada, czyli dziś mija rok od chwili, 
gdy pojechałam do Ciebie po Shilę, wtedy jeszcze Szagę.
  Pamiętam dyskusję na Twoim blogu i rady Czytelniczek, dotyczące poskromienia Ozzy'ego. 
Poskramiaczką okazała się mała szara pręgowana koteczka,
zwana Księżycową Księżniczką - z powodu urody,
Sikoreczką - bo czasami siknie na fotel, na szczęście plastikowy,
Wszędobyłką - bo wszędzie jej pełno,
Marudą - bo skutecznie i głośno dopomina się codziennej porcji zabaw wędką,
Łakomczuszkiem - bo nadal o 3. w nocy budzi mnie na karmienie,
Trzpiotką - bo rozrabia z ogromnym wdziękiem.

To kotka, która sprawiła, że Ozzy wydoroślał, 
stał się rozważnym, dostojnym i spokojnym kotem. 
Za to ona broi za dwoje i jest prowodyrką wspólnych wybryków.
Rządzi Ozzy'm i nami, a mną szczególnie.
Owinęła nas wszystkich wokół swoich ślicznych łapek.

Przesyłam migawki z ich współbytowania. Myślę, że udanego. :))
Pozdrawiamy serdecznie!
Joanna i Jej Skarbeńki, czyli Shila i Ozzy.​












Gosiu,
jak już pisałam dawno temu, Shilencja to kotka, która zrewolucjonizowała moje życie. 
Dotychczasowe kocurki były statecznymi (poza Ozzy'm w czasach niemowlęctwa),
 spolegliwymi, grzecznymi pieszczochami, 
które nie skakały po blatach, stołach, lodówkach, nie tarmosiły firanek, obrusów, serwetek, 
nie "gadały" jak najęte, nie budziły mnie o trzeciej  w nocy z powodu pustego brzuszka, 
nie gryzły w łydki, gdy za wolno nakładałam karmę, nie jadły tylko mokrej karmy, 
uważając suchą za największe obrzydlistwo świata, nie właziły do wanny, 
nie wyciągały mi ze szlufek paska od szlafroka, 
nie kradły ołówków, nie próbowały wyciągać papieru w czasie drukowania,
 nie domagały się wyjścia na balkon w czasie największej ulewy i zimna, 
gryząc klamkę albo szarpiąc łańcuszek od rolety, nie "pomagały" mi gotować, 
myć naczyń i nie podbierały truskawek itd., 

ale też nie mruczały tak pięknie z donośnym wibrato, nie spały na mnie, 
nie wtulały pyszczka pod policzek, i nie smyrały ogonem po twarzy, gdy próbowałam zasnąć. 
To wszystko i jeszcze wiele innych rzeczy, robi Shila. 
( Piszemy jej imię przez jedno l, tak samo, jak wiele jest wersji zapisu imienia Wioleta, Wioletta, Violeta, Violetta, tak nasza Shila to po prostu Shila). 
Robi to z rozbrajającą minką i błyskiem w oczach. 
To łobuzica nad łobuzice, ale dużo w tym mojej winy. Nie potrafię jej niczego zakazać. 
Zresztą Ozzy'm też rządzi. On zrobi wszystko, co ona zechce. 
Jest większy i silniejszy, więc to on przesuwa drzwi w szafie, on przegryza torebki z bułkami, 
by później wspólnie je lizać i podgryzać, to on wyciąga zabezpieczenie z labiryntu z piłeczką, 
by Shila mogła pobawić się po jedzeniu około 3:15.

Oczywiście, w nocy mam okład z kotów. 
Jeden śpi za plecami, drugi obok brzucha lub na mojej klatce piersiowej. 
Ozzy preferuje plecy, Shila brzuch, ale jak sobie wymyśli, że chce odwrotnie, 
to pierze Ozzy'ego i on jej ustępuje. 
Na lodówkę Ozzy nie wchodził dopóki mu Shila nie pokazała, że tak można. 
Teraz mam dwóch kontrolerów w czasie prac kuchennych.
Kiełbaska na podłodze obok miseczki z wodą na zdjęciu to też chyba jej sprawka. 
Ukradła z talerza i próbowała zjeść.

Shila jest najbardziej bystrym i słodkim kotkiem na świecie, 
bo te wszystkie szelmostwa robi z miną niewiniątka. 
Na dodatek jest bardzo przytulaśna i towarzyska. 

Przy niej Ozzy zmiękł i wydoroślał. Tworzą duet doskonały.

Pozdrawiam Cię serdecznie i jeszcze raz bardzo dziękuję, za Shilę. 
Bez niej nasze (Ozzy'ego i ludków) domowe życie byłoby przewidywalne i nudne.

Robota Shili!




Ta Joasi miłość do kici nie jest pozbawiona niepokoju... To wcześniejszy mejl zawiadamiający mnie o chorobie Shili.


Nie chciałam pisać wcześniej, ale Shila ma wadę serca. Potwierdzoną przez dwóch weterynarzy. 
Już, jak była maleńka, niepokoiło mnie, że tak dyszy, gdy chwilę pobiega z Ozzy,m, 
albo pobawi się wędką Wtedy weterynarz mnie zapewniał, że młode zwierzęta tak mają, 
ale będziemy obserwować. W czerwcu zrobiliśmy Jej usg serca, echo i rtg,
 i już wtedy było widać rozrost komór i duże serce. 
Dziś miała kolejne badania i ma jak nic kardiomiopatię rozstrzeniową.
 Może to być powikłanie po kocim katarze albo wada wrodzona. 
Serducho ma wielkie, uciska przeponę i opiera się na mostku. (...)

Wydaję mi się, że zwierzaki wyczuwają takie rzeczy (słabość współtowarzysza) 
i Ozzy zabijaka od razu spotulniał i oddał Jej pierwsze skrzypce
Teraz to Ona pierze Go po mordce, nie zawsze pozwala spać ze z mną, 
a jak Ozzy położy się na Jej miejscówkę na szafie, to zabija nas wzrokiem, 
a Jego wypycha łapami (dosłownie spycha Go z miejsca, na szczęście nie z szafy). 
Włazi wszędzie, nawet do mnie pod kołdrę i na dodatek, jak tylko ruszę nogą, to mam pobudkę. 
Moja poduszka też czasami  jest Jej. Uwielbia balkon. 
Nie wiem, co to będzie jesienią i zimą, ale od wiosny, to Shila popołudnia spędza  właśnie tam. 
Nadal na dźwięk domofonu albo dzwonka do drzwi ucieka i się chowa w najmniejszy kąt. 
Uwielbia wiertarki, robot kuchenny, warczące motocykle, ale boi się odkurzacza. 
Ozzy ma zupełnie odwrotnie. Robot w użyciu - Ozzy pod łóżkiem, odkurzacz - Ozzy siada na nim, 
albo zaczepia szczotkę. Ozzy otwiera Jej przesuwne drzwi do szafy, 
ona zrzuca Mu chrupki, bo potrafi się wszędzie wcisnąć. 
Jak zamknęłam ją kiedyś, niechcący, w łazience, to Ozzy niemal klamkę urwał tak skakał.

Stanowią fajną parę przyjaciół, ale na ściśle określonych warunkach, 
ale warunki dyktuje Shila. 
No może czasami Ozzy Jej przyłoży, jak nie chce Mu się dać wylizać, 
albo za bardzo Go zaczepia do zabawy, gdy On nie ma na to ochoty.













Na szczęście mimo wady serca Shila przeszła kastrację koncertowo i dalej może obdarzać miłością swoich ludzi i brać pod pantofel Ozzie'go. A potrafi to, potrafi! Sami czytaliście!

Joasiu, wielkie dzięki za tak dobre wieści! Co to znaczy kochać swoje zwierzę! Można o nim opowiadać godzinami!

PODPIS

PS. Pani Ania z Ekostraży pojechała wczoraj do gminnej przechowalni w Lubinie po przestraszonego psiaka, któremu groziło schronisko, a już dziś psiak ma wizytę przedadopcyjną! Cuda się dzieją!
Gacek.


piątek, 25 listopada 2016

Czarny piątek dla zakupu kalendarzy!

Nie lubię tego, ale cóż zrobić... Po raz kolejny pragnę zachęcić tych, którzy się ociągają do zakupu naszych kultowych kalendarzy mających misję: uzbierać grosik do grosika, napełnić Skarpetę - na potrzebujące zwierzaki. 
Zaczynam odliczanie - kolejnego dodruku nie będzie!
Wciąż jeszcze można być posiadaczem Pięknych Kotów i Psów oraz Białej Kury. Myślę, że oba te kalendarze staną się cennymi łupami dla kolekcjonerów. Jestem pewna, że z czasem mogą mieć wielką wartość!
 A tak z cała pewnością, bez gdybania wiem, że one już mają olbrzymią wartość. Są tworzone przy pomocy samych dobrych emocji i uczuć. Niosą dobre przesłanie w niedobrym świecie.
Tak jak ten koliberek z przypowieści, która jest przesłaniem i moim życiowym mottem w Pokoju Przemian. On, kropelka po kropelce, niesie w dzióbku odrobinę wody, aby ugasić olbrzymi pożar. Tak my wraz z Wami staramy się ugasić go dla pojedynczych zwierząt. Jedno do drugiego i są ich dziesiątki, dziesiątka do dziesiątki i robią się ich setki... Naprawdę to tak działa
Zmieniamy tym setkom cały świat. Do tego potrzeba pieniędzy. Niestety. Tego nie lubię, nie znoszę - proszenia o nie. Założę się, że nie jest to ulubionym zajęciem kogokolwiek, cóż... 

Zachęcam więc maruderów do składania zamówień. Można to zrobić tak, jak jest napisane w TEJ (klik) instrukcji. Można też napisać do mnie mejl lub zrobić to w innym dowolnym komunikatorze. 

Mam prośbę: nawet jeśli planujecie zamówić w grudniu, zróbcie to teraz, a przelew puśćcie w dowolnym dogodnym dla Was czasie, w grudniu, w styczniu - jak Wam wygodnie. Działamy tu na zasadzie zaufania i to się nigdy nie zmieni. Chodzi o to, abym  w grudniu już jak najrzadziej musiała ganiać na pocztę. 
Serdecznie zapraszam do zakupów.
W poniedziałek kolejna wysyłka. Możecie się załapać! 
Biała Kura 2017 - BK. Zostało 39 sztuk.
Piękne Koty i Psy - PKP.  Zostało 59 sztuk (było kupionych więcej).
Mówcie, co chcecie, ale ja jestem dumna z naszych kalendarzy i uważam, że są śliczne!

W tej chwili wszystkie zamówienia oprócz wczorajszych są wysłane, więc jeśli ktoś nie dostał, musi udać się na swoją pocztę i spytać, czy przesyłka na niego nie czeka. Jeśli nie czeka - proszę o info! Będę słać jeszcze raz!

Uwaga: TYLKO DZIŚ - W CZARNY PIĄTEK WYPRZEDAŻY - ceny szybują w dół.

Cena pojedynczego egzemplarza to 22 zł! Tylko dziś! 
Proszę w zamówieniu dopisać, że obowiązuje Was cena promocyjna czarnopiątkowa. :)


PODPIS

Jeszcze słówko o kochanym Norrisie. Piesek ten trafił cudownie! Jego kochani ludzie na wstępie zadeklarowali, że cokolwiek by nie zrobił, jakikolwiek by nie był, jakichkolwiek by nie stwarzał problemów, to Norris zostanie w tym domu na zawsze. I będzie kochany takim, jakim jest. Jestem bardzo szczęśliwa, bo pokochałam tego skrzywdzonego malca i nawet teraz, gdy to piszę, czuję, że serce mi topnieje na myśl o nim. :)




środa, 23 listopada 2016

A jednak niezaprzeczalnie - pies Norris!


Dzień zapowiadał się spokojnie. 


Ptyśka po wczorajszym zaginięciu-niezaginięciu zaczęła zachowywać się normalniej
i zwyczajowo przyjmować psie hołdy.


Przy okazji rozdzielając razy łapką. 💥


Mały poznawał domowe zwyczaje 


i radził sobie coraz lepiej, gdy...


Gdy nagle zadzwoniła pani Ania z Ekostraży, że jest rodzina chętna na Norrisa Ferdynanda!
Natychmiast oddzwoniłam i pan Mirek z żoną przyjechali, przywożąc swojego pieska. 


Poszliśmy na spacerek, 


Psie chłopaki się a to się ignorowały, a to nieśmiało zerkały na siebie.


Pan Mirek witał się z Norriskiem, 


No i obiecał zadzwonić po podjęciu przez rodzinę ostatecznej decyzji o adopcji.


I wiecie co??! 

To jednak jest pies Norris! 
Tylko on mógłby tak jak napisałam w poprzednim poście:

Tylko ciocia Gosia wciąż się waha, czy jestem Norrisem, 
który wzorem swojego patrona dom stały załatwi, zanim ogłoszenie się pojawi
i znajdzie swojego człowieka, a właściwie już go znalazł, tylko czekać telefonu!
Wiadomo, że takie rzeczy tylko z Norrisem!

Tak się właśnie stało!
Norris czeka teraz na przekazanie, a to już jutro lub pojutrze.
Bardzo mocno będę kibicować tej biedzie, która tak strasznie potrzebuje miłości, 
tak bardzo się stara ją zdobyć!
Dobrze, że wszystko potoczyło się aż tak szybko, 
bo Norrisek oddaje swoje serce w ekspresowym tempie.
Już kocha nas, nasz dom, a mnie to w szczególności.
Niech  lepiej zakochuje się w swoich dobrych ludziach, 
bo mnie już serce jakoś dziwnie się topi na myśl o nim...

Należy bardzo docenić, że pan Mirek z żoną zdecydowali się na adopcję. 
Życie z Norrisem nie będzie pozbawione wyzwań, 
z których na razie największym jest nauka sikania na dworze. 
Przypominam tu tekst z innego posta, może się przyda.
 Już z Fredem przerabiałam problem: LINK

*****

Ale jest to piesek ze schroniska i jest kilka problemów, które trzeba rozpracować i rozbroić.

Najpoważniejszy to znaczenie terenu, czyli... domu. W środę rano zorientowałam się, że Fredek co chwilę podnosi nogę, aby coś zaznaczyć: a to framugę, a to szafę, a to fotel... Nie jest to nic fajnego! Już miałam się znowu załamać, ale "DZIAŁANIE, DZIAŁANIE" mi się przypomniało! Rzuciłam się dokształcać i wyłonił się z tego całkiem prosty sposób rozwiązania, by ujarzmić ten niedobry zwyczaj. Nic dziwnego, że pies, który przyjechał ze schroniska, stara się zrobić wszystko, aby to przyjazne, dobre miejsce, w którym się znalazł, stało się jego. Pracuje ile sił, by swoim zapachem sprawić, aby mu się tu żaden konkurent nie przypałętał i by wszyscy zrozumieli, że on tu należy! Dopóki, szczególnie samiec, i to dominujący, nie poczuje się bezpiecznie, taki stan może trwać. Zazwyczaj taka całkowita aklimatyzacja w nowym domu, pełne poczucie bezpieczeństwa i traktowanie ludzi i domu jak swojego następuje dopiero po kilku miesiącach, min. 3-4 (górna granica chyba nie istnieje, są psy, które nawet po roku nie czują się jeszcze całkowicie u siebie – najczęściej to psy wielokrotnie wracające z adopcji).

Tylko czy trzeba mieć zrujnowane podłogi, futryny i meble? Czy nie można z tym niczego zrobić, oprócz zapewnienia psu spacerów, regularności, wychowania, zabawy, gryzaków? Można! Na szczęście wypróbowałam ten sposób i już w drugim dniu jego stosowania jest olbrzymia poprawa! Tym sposobem są, uwaga: męskie majtasy! 

W sklepach dostępne są specjalne pasy z wkładką higieniczną, którymi „przewija” się psa. Gdy ma ochotę coś obsikać, sika do tej „pieluszki”. Po kilku nieudanych próbach znaczenia danego miejsca wielu psom przechodzi chęć podnoszenia nogi w domu.

http://pupilexpert.pl/grande-finale-pampas-czarny-majtki-dla-samca-rozmiar-3-pa1-3,id27155.html

Nie miałam takich majtasów, wzięłam więc swoją opaskę narciarską na rzep ;), wsadziłam w nią podpaskę i... zadziałało! W środę Freduś znaczył niemal co chwilę - był jeszcze bez majtasów, w czwartek po południu założyłam mu je po raz pierwszy i przez całe popołudnie tylko dwa razy podniósł nogę! Dziś od rana tylko raz! To zwyczajnie działa. Nie jest kłopotliwe, trzeba pieskowi zakładać "majtki" po przyjściu do domu ze spaceru, a jemu to nie przeszkadza. Nie interesuje się opaską i chęć znaczenia z czasem zupełnie minie. Jestem bardzo dobrej myśli! Uważam ten problem za rozwiązany. :))
 *****

Na razie mały śpi i nie wie o tym, że wkrótce jego życie się zmieni. Mam nadzieję, że po raz ostatni.
I najostatniejsza wiadomość: jak będzie miał na imię w swoim nowym, stałym domu.

 😊 Norris!! 😊

Dziękuję jego patronowi Chuckowi za tak cudowną opiekę!
Magia imienia zadziałała!
Hurra!

No to dobranoc!



PODPIS




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...