niedziela, 30 lipca 2017

Gretko...

Edit: kotka prawdopodobnie umarła na pp., a nie jak myślałam z powodu środka on-spot.

Nie wiem, czy to infantylne, czy nie. Nieważne. Bez przypinania łatki, po prostu mam potrzebę pożegnania tu Gretki i napisania, co się z nią działo. Z pokorą trzeba przyjąć, że wszystko potoczyło się tak, jak widocznie musiało. To teoria, bo moje serce nie chce przyjąć do wiadomości tej śmierci.


Po latach "sukcesów" los upomniał się o swoje, bowiem nigdy nie może być tylko dobrze, nigdy nie może być nawet bardziej dobrze niż źle. Równowaga nie istnieje. Tak jest ten świat zbudowany, że złe doświadczenia przeplatają się z dobrymi i jesteśmy szczęśliwcami, jeśli te dobre na chwilę przyćmiewają złe... Na tym polega życie i my - dorośli, wiemy o tym. Nie na fali ciągłych sukcesów, a na błędach, które się mszczą. Szkoda tylko, że ktoś inny płaci za te błędy... życiem.
Bo to mój błąd sprawił, że malutka Gretka nie żyje. Błąd durny i niezamierzony, a jednak uważam, że to on okazał się dla niej śmiertelny. Powierzono mi zdrowego kota: ufną, śliczną, zdrową koteczkę. Nie umiałam o nią zadbać tak jak trzeba. Podałam jej na kark preparat przeciw kleszczom i pchłom. No właśnie... Na kark, a nie na potylicę. Kotka zlizała go sobie i tak się zaczęło. Miała objawy neurologiczne polegające na zaburzeniu chodu i na okropnym pobudzeniu. Oczywiście wet. Dwa razy. W tym czasie była u mnie Jola - moja przyjaciółka znad morza i ona opiekowała się malutką z wielką miłością dzień i noc. W ubiegłym roku Jola wyciągnęła z łap śmierci Ptysię. Byłam pewna, że i w tym się uda, tym bardziej że nikt nawet nie myślał o możliwości śmierci. 


Z każdym dniem było nawet coraz lepiej, aż po pięciu nastąpił kryzys. Kotka zaczęła wymiotować żółcią i... robakami. Wet oczywiście. Badania krwi - dobre wyniki. Została odrobaczona (i w tym widzę kolejną przyczynę jej śmierci). Było coraz gorzej. Wieczorem wet. Gorzej...
Na nic zdały się rozpaczliwe modlitwy płynące wprost z mojego serca. 
Kiedy nad ranem zobaczyłam, że odchodzi, to było jak zły sen... 
Nie czułam ulgi człowieka, który wie, że ukochane zwierzę przestaje cierpieć.
Kiedy się czuje, że zbliża się śmierć, współczucie nie daje pocieszenia.
Nie zdążyłam dojechać do nocnej kliniki. Cudowna, łagodna, magiczna Greta odeszła w czasie jazdy - w samochodzie. 


Minęło już kilka dni, a ja wciąż nad nią płaczę, wciąż o niej myślę i wtedy w moim sercu zapalają się jasne iskry żałoby i palą żywym ogniem. 

Miałam plan: cokolwiek będę robić, chciałam robić to odważnie i nie zapędzać się w rozpacz. Ten plan mi się posypał. To "tylko kot", ale dotknął mojej duszy i teraz boli. Jestem bardzo zmęczona, zestresowana i bez radości. Boję się odbierać telefony ze strachu, że dowiem się czegoś złego, boję się czytać wiadomości...
Tym razem dopilnuję, żeby moja przerwa dla "ratowania swojego serca" trwała dłużej. 
To już pięć lat.  Być może przeczytam jutro ten tekst i uznam, że niepotrzebnie się mazgaję. Oby! Może będzie mi za niego wstyd... Może.

Nie współczujcie mi, proszę. Całe współczucie tego świata nie pomoże mojemu żołądkowi, który skręca się z przerażenia, że mogłoby się coś takiego powtórzyć. 

Dziękuję, że mnie wysłuchaliście. 


PODPIS


72 komentarze:

  1. Gosiu, robisz wielkie rzeczy, nie obwiniaj się, nie wiem, czy popełniłaś błąd, ale nawet jeżeli tak, to każdy je popełnia....tylko kot, dla Ciebie, dla mnie, dla wielu Twoich blogowych i fb znajomych kot, pies to członek rodziny....dlatego rozumiem Twoją rozpacz....odpocznij

    OdpowiedzUsuń
  2. Gosiu....wysłuchałam....rozumiem.....
    Pamiętaj nie jesteś sama....każdy kto tu wchodzi wysyła dobre fluidu dla Twoich zwierzaków, tymczasów ale i dla Ciebie.....trzymaj się kochana ......

    OdpowiedzUsuń
  3. a ilu kotom uratowałaś życie?
    Płacz, ale i pomyśl o tych wszystkich zwierzakach, które Cię potrzebują. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kohana Gosiu zawsze ale to zawsze jestam myślami icałym sercem z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gosia, bledy sie kazdemu zdarzaja, bo jest sie tylko czlowiekiem, a nie robotem zaprogramowanym wylacznie na sukcesy. Czlowiek uczy sie na tych bledach, nie powtarza ich nigdy wiecej. Kociego zycia szkoda, mialas przeciez najlepsze intencje, pomagalas wielu jej pobratymcom, wyrywalas ich z pazurow smierci.
    Nie wolno Ci sie obwiniac... Tulam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tyle dobra co Pani przekazała każdemu mieszkańcowi Za Moich Drzwi, tyle miłości, cierpliwości, ciepła i opieki. Swojego własnego zdrowia, nerwów. Każdy z nas Panią podziwia. To jest tylko i aż zły los. Nie da się od tego uciec :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Współczucie... często je mylimy z innymi uczuciami, najczęściej z litością, bo na ogół mówiąc: współczuję, myślimy: ach, jaka ona - on - biedni, trzeba przytulić, pożałować, powiedzieć na przykład, że wszystko będzie dobrze... i przejść (wcześniej czy później) do własnych spraw. A przecież nie o to chodzi. Gosiu, ja Ci współczuję, a może lepiej: współczuję z Tobą, bo czuję tak samo - a może tylko bardzo podobnie; też czuję żal, ból i wiem, jak to jest, kiedy człowiek obwinia się o mniej czy bardziej ważkie, ale bywa, że nieodwracalne błędy i czym jest ten okropny skręcający żołądek strach.
    I z pewnością nie jest infantylne to, że dzielisz się z nami swoimi uczuciami. Osobiście czuję rodzaj dumy, bo chcesz o tym pisać do mnie - do nas.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przytulam, Gosiu. Musisz przejść żałobę, trzeba czasu. Jak wszyscy tutaj uważam, że nie ma Twojej winy w tym co się stało. Niczego nie zanidbałaś. Ale rozumiem, że cierpisz i tłumaczenie nie pomoże w tym momencie. Dlatego przytulam i powtarzam - nie jesteś sama <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Gosiu, tulam
    zrób sobie dłuższą przerwę "na życie", bez tego się wypalisz

    OdpowiedzUsuń
  10. Gosiu te preparaty daje się na kark ,więc może to nie to było przyczyną.Nie obwiniaj się.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czasami zdarza się nam taka całkowity zjazd... Ale tyle odratowanych zwierzaków Absolutnie przeciwazy ten smutny stan! A Niteczka i Kordulcia głośno mrucza do uszka. Ściskamy mocno :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gosiu, jestem myślami, wspieram. Taka słodka koteczka, taki smutek, dzielę go z Tobą... Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  13. Gosiu, to nie jest Twoja wina, nawet tak nie myśl. Zakrapiałam moją poprzednią kotkę tymi kroplami, bo wychodziłam z nią i na własne oczy widziałam, jak parę razy dotykała językiem karku, gdzie były krople. Nic jej nie było.
    Nie obwiniaj się, przerwa naładuje Ci akumulatory. Tulę mocno.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana, nie znajduję słów, które by ukoiły Twój smutek:(((
    Przytulam

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie sądzę by krople zabiły kota. Gosiu, to coś innego. Ty zrobiłaś wszystko co mogłaś. Dałaś Gretce spokój, dom, miłość i utulenie w ostatniej chwili. Zasługujesz na spokój i oby Cię szybko ogarnął. Utulam.

    OdpowiedzUsuń
  16. widac tak mialo byc-nie moze pani sie obwiniac bo te preparaty "ponoc"sa bezpieczne,ale jak widac nie wolno ufac producentom i trzeba zachowac szczegolna ostroznosc!przygladalam sie kici i mialam zamiar napisac w jej sprawie bardzo mi sie podobala-nie zdazylam,przepraszam!sciskam i trzymam kciuki za powrot do rownowagi!

    OdpowiedzUsuń
  17. Pani Małgosiu, tak to był błąd, błąd brzemienny w skutkach ale nie zamierzony przecież. miała pani jak najlepsze intencje, przecież doskonale o tym wie pani, wiemy my. Los chciał w tym wypadku inaczej. Ratując te nieszczęsne istoty wzięła pani na siebie ogromna odpowiedzialność, niewielu z nas to potrafi, to zupełnie naturalne, ze straciła pani na chwile czujność. Proszę się nie obwiniać i wrócić gdy będzie pani gotowa. Będziemy czekać :)
    O Gretce myślę, tak jak o wszystkich moich kotach, które odeszły, a którym nie mogłam pomoc a czasem nie udało mi się pomoc w dobrym momencie.
    serdecznie pozdrawiam
    K.W-M

    OdpowiedzUsuń
  18. Gosiu, możliwe, że Gretka nie miała odporności na te chemikalia. Osobnicza słabość. Podałaś, jak dziesiątkom innych, które dzisiaj z nami żyją i są wielkim dla nas szczęściem. Taka wrażliwość na chemię zdarza się i u ludzi... Ja dziękuję zwłaszcza za Margo i inne uratowane przez Ciebie dzieciaki. ŻAL każdego malca, którego nie da sie uratować, ale przyznaj, że robisz w tym kierunku znacznie więcej niż ktokolwiek z nas...

    OdpowiedzUsuń
  19. Gosiu,dajcie sobie czas na uzyskanie wewnetrznego spokoju. Kochasz wszystkie kocie i psie nieszczescia,ktore trafiaja do Waszego cudownego domu. O tak wielu walczylas calymi swoimi silami. Jak siegam pamieci wstecz,to mysle,ze dziesiatki Stworzonek "wyrwalas z łap śmierci"!Gdyby nie Ty ich by nie bylo!i pewnie teraz kilkudziesieciu szczesliwcow"mamuś i tatusiów"tych biedaków mówi głośno DZIEKUJE!!Ja tez dziekuje,Lesio(Keny) jest z nami dzieki Tobie!Wiem,ze kazde z tych stworzonek zostalo w Twoim sercu. Jeszcze raz,w imieniu wszystkich,ktorzy dzieki Tobie maja kochane Istotki w domu, mowie "BARDZO DZIEKUJEMY"..

    Asia

    OdpowiedzUsuń
  20. Pisz i wyrzuć z siebie żal, ale się nie obwiniaj. Robisz tyle dobrego, tak intebsywnie przezywasz wszystkie sukcesy i porażki, że czas odetchnąć. Odpocznij, nabierz sił bo przecież wiemy że bez tego nie potrafisz. Przytulam i nie wstydź się takich tekstów, my wiemy i rozumiemy co czujesz.

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie, Gosiu, to nie jest infantylne. Myślami jestem z Tobą i ściskam Cię mocno.

    OdpowiedzUsuń
  22. Witam pani Gosiu,od 5.08 mam urlop,chętnie pomogę choćby nawet w posprzątaniu. Proszę pamiętać i napisać jeśli była by potrzeba. Jest pani cudowna i wszyscy jesteśmy z panią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorota, sprzątać mogę bez końca, niech tylko one zdrowe będą.
      Bardzo dziękuję za propozycję!

      Usuń
  23. Gosiu nie może być Ci wstyd za ten tekst. Masz serce pełne miłości i dlatego każda śmierć Cię dotyka. Musisz ratować swoje serce bo jego siła jest jednocześnie słabością. Wiem że żadne słowa Cię nie pocieszą. Ściskam Cię mocno i wierzę w Ciebie i w to co robisz.

    OdpowiedzUsuń
  24. Gosianko moim kotom kiedyś tam też zdarzyło się zlizać i nic im nie było. Sama pisałaś, że z malutkiej wylazl kłąb robali, a przecież robale wytwarzają toksyny.Wiec nie dostałaś zdrowego kota. Odpoczynij tyle ile potrzebujesz, bo nawet sukcesy wyczerpują- przeciez dajesz siebie na 1000 procent każdego dnia i to od tylu już lat. Nie napiszę, że Ci współczuję- za to napiszę: dziękuję. Dziękuję za przywrócenie wiary w dobro, dziękuję za ciepło płynące zza Twoich Drzwi, za to że w zalewie powszechnej znieczulicy jest ktoś komu zależy na dobru naszych braci mniejszych. Zrób co uważasz za słuszne dla własnego zdrowia. I jak długo potrzebujesz. Bo wiesz-nawet super wytrzymałe baterie z króliczkiem ulegają wyczerpaniu. Tulę mocno. Edyta

    OdpowiedzUsuń
  25. Gosiu, jak wiesz, ja też nie umiem przyjąć do wiadomości, że Gretka odeszła... A przecież widziałam, jak z nią chwilami było źle. Te huśtawki - jej stan był taki niestabilny, ale tuż przed naszym wyjazdem wyraźnie się poprawiał. Wierzyłam, że wyjdzie z tego.
    Opiekowałam się nią pełna niepokoju, ale i wielkiej nadziei.
    Twoja wiadomość o jej odejściu przez chwilę wydała mi się wręcz... absurdalna. Docierała do mnie jak z jakiejś innej rzeczywistości, jak z filmu, snu, z którego miałam się zaraz obudzić...

    Napisałaś tak pięknie o swoich odczuciach, o swoim planie, jak będziesz działać: odważnie i bez emocji, racjonalnie. Myślałby kto, że da się to zaplanować! :(
    My wszyscy, którzy śledzimy od lat Twoje zmagania z różnymi problemami w tej działalności, podziwiamy Ciebie i doceniamy Twoje zaangażowanie, zimną krew, gdy w dramatycznych chwilach trzeba działać, ale także Twoje ciepło, troskliwość i właśnie tę potrzebę dzielenia się z nami spostrzeżeniami i emocjami.
    Dziękujemy Ci nie tylko za to, że pomagasz tym wszystkim potrzebującym zwierzakom, dziękujemy Ci także za to, że dzielisz się z nami tym, co przeżywasz, bo to i nam pozwala pewne sytuacje lepiej zrozumieć, a czasem wbrew temu, co czujemy w swoich sercach, pogodzić się z losem, przyjąć, że jesteśmy narażeni nie tylko na sukcesy, ale także na porażki. To nieodłączne.
    Napisałaś, że nie ma równowagi i to jest chyba jedyne, z czym nie zgadzam się z Tobą. Bo to właśnie dla równowagi zdarzają się nam te porażki. Czy umielibyśmy docenić wartość szczęścia, spokoju, radości, zwycięstwa, gdybyśmy nie doznawali smutku, przegranej i niepokoju? Od Ciebie uczymy się przyjmować porażki z godnością, godzimy się na istnienie naszych słabości, po to, by po chwili podnieść się z rozpaczy i spróbować jeszcze raz swoich sił. Ty nam to tak pięknie pokazujesz.

    Pozwalam sobie pisać "my", "nam", niejako ustanawiając się reprezentantką innych odwiedzających ZMD, ale sądzę, że wiele osób przychodzi tu z podobnych do moich powodów, czyli z potrzeby serca, z potrzeby bycia blisko prawdziwego człowieka. Dobrego człowieka.

    Dziś przychodzimy tutaj, aby wspólnie pożegnać to cudowne, kruchutkie życie, delikatną Gretkę. I aby życzyć Ci powrotu spokoju i sił.

    Ściskam Cię mocno, Gosiu.

    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JolkoM. Wyraziłaś wszystko co było potrzeba. Podpisuję się pod każdym słowem.
      Tak właśnie myślałam, że Ty też potrzebujesz przytulenia :-*

      Usuń
    2. Tak, Jola też ma złamane serce.
      Jolu, dziękuję!

      Usuń
    3. Jolu, I Twoje uczucia podzielam, i zgadzam się z tm, co napisałaś.

      Usuń
    4. Jolu, pięknie napisałaś....

      Usuń
    5. JolkoM., pięknie to ujęłaś. Jest właśnie tak - przychodzimy tu "z potrzeby serca, z potrzeby bycia blisko prawdziwego człowieka. Dobrego człowieka."
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  26. Staram sobie poradzić z takim smutkiem chociaż nie jest łatwo. Uruchamiam wyobraźnie, "Widzę" jak kotka zabiedzony piesek, biedne jagnię z transportu, biega po pięknych łąkach, jak witają je wszyscy zgromadzeni tam szczęśliwi pobytowcy, jak biegną jak się cieszą jak ból odchodzi i zła pamięć znika. Tak sobie radzę. Gosiu ♥

    OdpowiedzUsuń
  27. Gosiu,trzymaj.sie.nie.poddawaj.sie,jestes.wspaniala,ale.jestes.czlowiek.i.masz.prawo.do.bledow,rozumiem,ze.boli.Cie.jej.strata,ale.musisz.sama.sobie.to.wybaczyc,trzymaj.sie.KOCHANA

    OdpowiedzUsuń
  28. Gosiu , jestem myślami z Tobą !!! Ściskam Ciebie .

    OdpowiedzUsuń
  29. P.Gosiu czekałyśmy na ten post.Gretka była wyjątkowa, tak naprawdę do końca nie wiadomo co było przyczyną śmierci Gretki,wszystko naraz się skumulowało i robaki i zatrucie.Wyniki były dobre, więc może robaki w sercu uśmierciły Gretkę.jesteśmy tylko ludżmi i ten co nic nie robi jest nieomylny.Wyciągniemy z tego lekcję i dalej trzeba "pchać wózek".Znależć siłę aby sobie wybaczyć.Kot może znaczyć więcej niż niejeden człowiek.Żal, ale nie jesteśmy doskonali.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  30. bardzo, bardzo to bolesne... :(... współczuję...

    OdpowiedzUsuń
  31. Cześć Gosiu,bardzo mi przykro że z Gretką tak się podziało. To naprawdę koszmarny zbieg okoliczności...:(

    tyle kotów ile wykropiłam na kleszcze i pchły, to nie zliczę a żaden się nie zatruł (jedynie ślinienie było, a jeden raz owczarki niemiecki dwa półroczne miały biegunkę/wymioty). Ona coś może miała jeszcze,że aż tak ją powaliło(albo to zarobaczenie było gigantyczne) Kroplówki i leki wspomagające układ nerwowy powinny spokojnie dać radę na odtrutkę.

    Także ,uwierz mi Gosiu ,to że Gretka została wykropiona, nie było błędem, który tak fatalnie mógł się skończyć.

    ...bardzo Ci współczuję bo wiem jak Tobie zawsze zależy na każdym Twoim podopiecznym... ściskam bardzo, jk

    OdpowiedzUsuń
  32. Podpisuję się pod wypowiedzią JolkiM. Wielki żal Gretki (jak każdego kotka, który musi odejść), ale jej śmierć to nie Twoja wina, bo niczego nie zaniedbałaś. Ale odpocznij trochę Koliberku, bo taka dawka pracy przy tymczaskach i huśtawka emocji jaką obserwuję od długiego już czasu to może zbyt dużo jak na jedną Osobę...
    I jeszcze jedno: ciągle marzę o kotku Zza Twoich Drzwi i waham się czy dla mojego "jedynaka" to będzie dobra decyzja.
    Pozdrawiam
    Carla Kraków

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Carla, napisz o nim. Jaki on jest? W jakim wieku? Doświadczenia z innymi kotami? Z psami? Jak najwiecej.

      Usuń
  33. Gosiu, przede wszystkim, bardzo dobrze, że „wyrzuciłaś z siebie” swoją rozpacz i ból. Nie jesteś infantylna. Każdy, kto kocha Zwierzęta, zrozumie to, co czujesz. Ty napisałaś o Gretce, tak pięknie
    Ją pożegnałaś…
    Gosiu, piszesz, że dostałaś zdrową kotkę, jednak…. zarobaczoną i to bardzo (jak się okazało). Gretka była ze wsi, a wszyscy wiemy, jak na wsi „dbają” o Zwierzęta. Na pewno jadła byle co. Być może zjadła tam jakąś zatrutą myszkę. Może Jej dolegliwości zaczęły się już na wsi. Nie znam się, ale myślę, że nie zaszkodził Jej preparat na odpchlenie. Z pewnością nie jest to pierwszy przypadek, że kotek zlizuje preparat na pchły i nie umiera. Piszesz , że Gretka miała jakieś zaburzenia neurologiczne. O ile wiem, to Kotka Dorotki, też miała takie objawy i co się okazało… była bardzo zarobaczona. Może tutaj też robale były przyczyną. Nie wiemy, jak długo żyłaby Gretka na wsi. Być może też odeszłaby
    z powodu zatrucia robalami. Może umierałaby samotnie w cierpieniach, gdzieś za stodołą lub
    w krzakach i nikt by Jej nie pomógł.
    U Ciebie, miała raj, była kochana, dbałaś o Nią. Ratując Ją, zrobiłaś WSZYSTKO co ty było możliwe,
    a nawet więcej. Nie możesz mieć wyrzutów sumienia, chociaż rozumiem …miałam wielki żal do siebie, po odejściu maleństwa, któremu nie zdołałam pomóc (wiesz o czym piszę). Żal Koteczki, ale nawet najlepszemu lekarzowi się zdarza, że nie potrafi uratować pacjenta.
    Uratowałaś tyle Istnień i możesz być z tego dumna. Nie każdy potrafiłby się tak poświęcać Zwierzaczkom.
    Gosiu, dziękuję Ci za te Wszystkie, ocalone Kotki, Pieski, TaDziczka…..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Ula, dziękuję, ale i tak mi strasznie przykro, że mi zaufałaś, a ja...

      Usuń
  34. Ściskam Cię Gosiu...
    Po nocy przychodzi dzień, po deszczu słońce. To jest właśnie ta równowaga, która daje nadzieję. :*

    OdpowiedzUsuń
  35. Tylko jak się nic nie robi nie popełnia się błędów :( To się mogło przydażyć każdemu z nas , mimo dużej wiedzy i doświadczenia.
    Czasem robale wydalają tak dużo toksyn po odrobaczeniu że organizm nie wytrzymuje...
    Ściskam mocno ♥

    OdpowiedzUsuń
  36. Gosianko, współodczuwam, wspieram i dziękuję Ci za całe dobro, które czynisz każdego dnia, od wielu lat. Utulam mocno ♥

    OdpowiedzUsuń
  37. Pani Małgosiu, błędów nie popełnia tylko ten, który nic nie robi. Nie znam człowieka, który robi dla zwierząt więcej od Pani. Musi Pani dobrze odpocząć. Proszę ode mnie pogłaskać Ptyśkę.

    OdpowiedzUsuń
  38. Chciałam tylko napisać, że my kociarze na pewno popełniamy błędy - grunt to się przyznawać, ale w tej historii wydaje mi się, że przyczyną mogło być dużo robaków, albo coś czego sie nikt nie spodziewal - u mojej mamy kotka ze wsi okazalo sie dosc szybko, ze cos nie tak i wyszlo na to, ze miala zoltaczke, a nie bylo ani jednego kleszcza i tez byla odrobaczana i odpchlana. Byc moze u Gretki tez byla jakas historia z zatruciem/problemem z watroba etc?
    Gabrysia zyje, udalo sie nam, ale kilka dni kroplowek i strachu sie najedlismy - i to byl juz dorosly kot - maluszki niestety rzadza sobie czesto gorzej...
    Tak jak te dwa anioli czarne co u nas byly i koci tyfus je zabral w mgnieniu oka.

    Z calego serca zycze Ci, abys odpoczęła, a jeśli nie da się bez pomagania zwierzętom, to zycze, zeby serce sie zagoilo na ile się da i kolejne zwierzątka - nic na sile, jestesmy tylko ludzmi i kazdemu ma prawo serce pęknąć - szukaly domkow i przebiegaly przez twoje drzwi.

    Greta byla piekna, ale tez i inne uratowane kotki i pieski tez sa piekne i jedyne w swoim rodzaju.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  39. Gosiu , nie rozpaczaj ..tak widocznie musialo byc ..zycia Gretce juz nie przywrocisz ..nie wpedzaj sie w poczucie winy , nie pierwszy raz przeciez stosowalas takie leki.Nie zrobilas pewnie zadnego bledu , przeciez inne koty tez dostawaly taki preparat i nic im nie bylo . Nie zadreczaj sie ..i jesli moge cos doradzic to ...odpocznij .Dlugotrwaly stres sieje spustoszenie w organizmie a jestes przeciez jeszcze potrzebna zwierzakom zdrowa i optymistycznie nastawiona .Zycie przynosi nam wiele - radosci i smutki przeplataja sie nawzajem . Przeciez wiesz o tym , prawda ?Wiem , ze to banaly ale ...odpocznij , pogodz sie z tym czego nie mozesz zmienic i rob dalej to co kochasz . Pozdrawiam Cie serdecznie .

    OdpowiedzUsuń
  40. Gosiu, mówisz, że popełniłaś błąd. a może przyczyna śmierci Grety była inna niż sądzisz? nie wiemy.. ale wiemy, że wszystko, co robiłaś, robiłaś żeby jej pomóc, działałaś najlepiej jak umiałaś! jednak stało się, a skoro tak, to niech śmierć malutkiej nie pójdzie na marne. jedyny sens, jaki ja umiem jej nadać to taki, żeby się czegoś ważnego dzięki niej nauczyć. może jeszcze większej ostrożności..
    bardzo Ci dziękuję, że dzielisz się z nami tym trudnym doświadczeniem. dzięki Tobie i my możemy się nauczyć czegoś ważnego.
    w moim odczuciu brak harmonii, o którym piszesz, zaczyna się w naszych głowach. często jest tak, że dużo mocniej, dużo dłużej odczuwamy skutki smutnych, przykrych doświadczeń. tlą się w nas długo. a te dobre, radosne wybuchają w nas jak fajerwerki i szybko gasną.
    przytulam Cię mocno! 💚 w kolorze nadziei.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uderzyła mnie niesamowita trafność twojej wypowiedzi! W naszych głowach! Tak.

      Usuń
  41. Gosiu, przytulam Cię mocno i pomyśl ile jeszcze jest istnień do uratowania, przytulenia, drapania i całowania, nawet jeśli ma to trwać krótko. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  42. Powiem tak - na bazie własnej...duszy. Czas nie goi ran. Kiedy odeszły nasze zwierzaki tak to sobie tłumaczyłam, że muszę przeżyć żałobę, że musi upłynąć trochę czasu i dużo łez. Ale prawda jest taka, że z każdym dniem tęsknię za nimi coraz bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  43. Gosiu, płaczę razem z Tobą. Nie powinnaś jednak się obwiniać, ale wyciągnąć wnioski na przyszłość. Przecież nie zabiłaś z premedytacją kociaka. Może ten tekst uratuje życie wielu naszym mruczącym przyjaciołom? I tak wyrówna się cierpienie Gretki? Przytulam do serca.

    OdpowiedzUsuń
  44. Gosiu, a ja jednak napiszę: współczuję Ci bardzo, bo wiem jak kochasz, jak się starasz...
    DZIĘKUJĘ, że o tym napisałaś, bo to dla mnie ważna lekcja. Też wszystkie swoje dziewczyny kropiłam na karku, tak mi zresztą pokazał wet... Dzięki Tobie tego więcej nie zrobię. Dziękuję Ci bardzo.
    przytulam Cię mocno
    aśka

    OdpowiedzUsuń
  45. Piszę tu..dobrej energii nigdy nie za wiele..jestem z Tobą jak wszyscy wspaniała kobieto..Ewa

    OdpowiedzUsuń
  46. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  47. Popłakałam się czytając ten post...przykro mi...wiem co przeżywasz. Łączę się w bólu.

    OdpowiedzUsuń
  48. Gosiu... wszędzie napisane jest, że podaje się na kark więc nie możesz siebie obwiniać... w sumie... tak miało być; krótką świeczuchnę życia miała koteczka
    przytulam

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...